Pierwsze kroki

Wolność to możliwość wyboru

Rozmawiałam z wieloma właścicielami firm i osobami, które myślą o „przejściu na swoje”. Pierwsze co mówią, to Wolność. Wartość rozumiana jako „Nikt mi już nie będzie mówił co mam robić. To ja będę swoim szefem.”  Tak, ale dawnego szefa, trzeba zamienić na samodyscyplinę, ponieważ nic się nie wydarzy jeśli tego nie zaplanujesz i nie wykonasz. Jeśli to nie jest Twoja mocna strona, to jest to pierwsza rzecz jakiej musisz się nauczyć. Dziś wiem, że wolność to możliwość wyboru.

Najpierw pomyśl potem rób. Zasada stara jak świat, ale pod presją często o niej zapominam. Co to oznacza? Że masz wiele możliwości…

Pierwsza myśl. Odpocznę

Zostałeś zwolniony, no cóż …

A może sam podjąłeś tą decyzje? Kiedy stajesz przed kolejnym wyborem, to często przychodzi ta myśl: „Pojadę na wakacje, dam sobie czas. Muszę pomyśleć co dalej”. Najgorsze rozwiązanie z możliwych! W pierwszych miesiącu kiedy nie wpłyną pieniądze na konto zaczyna się niepokój. Przeliczenie codziennych wydatków, wizja obniżenia standardu życia, stres.

To ryzykowne, bo większość z nas to paraliżuje. Nasza skłonność do ryzyka maleje. Trudno też o twórcze myślenie, bo nasza kreatywność przełącza się na rozwiązywanie problemów. Ten moment, nie będzie sprzyjał temu, aby się zastanawiać nad obietnicą dla Klienta, niszą rynkową i potencjalną inwestycją.

Drugi pomysł. Będę Interim Managerem

czyli, będę rozbił to na czym się znam, tylko na własnych warunkach”.

Atutem tego rozwiązania jest to, że płynnie przechodzisz z umowy o pracę na umowę B2B. Jeśli pracujesz dla swojej korporacji lub u byłego klienta czy podwykonawcy, to masz zapewniony pierwszy dochód na podobnych warunkach. Czyli życie toczy się dalej, jak dawniej…

Uśpiona czujność. Czas szybko biegnie i projekt się kończy. W każdym momencie możesz też stracić kontrakt. Pierwszą reakcją firmy na kryzys lub zawirowanie rynkowe jest odcięcie kosztów usług. Po drugie, nie budujesz w tym czasie bazy nowych klientów i najczęściej nie zmieniasz nawyków pracy. Oznacza to oznacza, że straciłeś od sześciu miesięcy do 2 lat i po tym czasie jesteś w punkcie wyjścia. To jest moment, w którym często podejmujesz decyzję: „Firma to nie dla mnie, OK, szukam stałej pracy”.

Zatem, czy to oznacza, że Interim Managment (IM) to zły pomysł? Nie! To doskonałe rozwiązanie, praca projektowa daje szereg możliwości. Poznawanie różnych kultur organizacyjnych, procesów i branż.  Możliwość spotkania nowych ludzi i potrzeba stałej adaptacji podczas której się uczymy.

Niesamowite środowisko pracy. Tylko, że moim zdaniem, w Polsce kultura projektowa w firmach dopiero raczkuje choć mówi się o niej od ponad 15 lat. Przed „Koronawirusem” wszyscy skupiali się na Agility czyli zwinności organizacji. Skram i OKR’y miały być rozwiązaniem na angażowanie pracowników i budowanie odpowiedzialności przy jednoczesnym wzroście produktywności. I dziś przyszła weryfikacja. Moja diagnoza – słabe wdrożenia lub jego brak.

Co to ma wspólnego z Interim Managment’em? Otóż tyle, że tu podobnie jak wyżej, nie została wdrożona idea, tylko działanie. Oznacza to, że dziś Interim poszukiwany jest na zastępstwo, albo jako specjalista do konkretnego zadania. A idea tej usługi, to forma zewnętrznego Partnera, „lustra”, w którym może się przejrzeć organizacja, aby w krótkim czasie wprowadzić zmiany potrzebne i trudne. Taki model pracy jest u nas jeszcze rzadkością.

Miałam okazję poznać IM Prezesa. Człowieka, który zmieniał organizację w 3 lata.

Jedynym parametrem jego kontraktu był wzrost zysku określony w czasie. Sposób w jaki pracował i prowadził firmę to jego know-how. Każdy z projektów podzielony był na etapy z konkretnym rezultatem. Ja też tak pracuję: poukładać, rozwinąć i przekazać . Oznacza, to że zakończeniem współpracy jest przekazanie utrwalonej zmiany jako wartości usługi.

Trzecie rozwiązanie. Konsulting, Doradztwo, Szkolenia

Już lepiej… choć to najtrudniejszy rynek. Segment, w który zdobycie klienta odbywa się przez polecenia budujące rozpoznawalność Twojej marki. To znaczy, że sprzedajesz siebie i swoje kompetencje. A więc zaplanuj pracę 7 dni w tygodniu po 16 godzin bez chorobowego, wolnego czy urlopu. Sprzedajesz i realizujesz projekty jednocześnie… jeśli weźmiesz kogoś do współpracy to będzie ci łatwiej, ale dalej nie możesz odpuścić bo skupienie się tylko na realizacji projektu oznacza, że nie ty będziesz sterował płynnością finansową tylko klient, sezon, konkurent… Dodatkowo dywersyfikacja i specjalizacja jednocześnie, będzie Twoim zabezpieczeniem na  sezonowość. Oznacza to, żeprodukt i wybór branży dla jakiej świadczysz usługi będzie wspierał rekomendacje i poszukiwanie nowych klientów.

To jak z lodami w zimie. Oczywiście, że ludzie będą je jeść, ale raczej w domu i w mniejszej ilości niż latem. Jeśli będziesz sprzedawał lody jako produkt wiodący, ale wprowadzisz do oferty też ciastka, to prawdopodobieństwo, że ktoś będzie miał ochotę na mix produktów jest większe. Ale nie przesadź, bo „Jak ktoś zna się na wszystkim, to pewnie nie zna się na niczym”.

No i podstawowe pytanie to, Co sprzedam? Jaka będzie wartość dodana mojej usługi dla klienta?

Nie sprzedawaj tego co inni chcą kupić, tylko to co ty chcesz sprzedać. Nie wiem czy brzmi to przewrotnie, czy głupio.  Chcę powiedzieć, że istnieje ogromna pokusa, aby w sytuacji, gdy nie masz wielu klientów podejmować się projektów, których nie chcesz realizować lub nie masz wystarczających kompetencji, aby je wykonać. Decyzja na tak, oznacza, że jak się podejmiesz ich wykonania, to stracisz z oczu cel lub przeznaczysz czas na to, co cię do celu nie przybliża.

Czwarte rozwiązanie. Zostań przedsiębiorcą i otwórz firmę.

Przedsiębiorstwo i przedsiębiorca, to dwie różne rzeczy. Możesz być właścicielem firmy JDG czy wspólnikiem prowadząc firmę w oparciu o współpracę.

Przedsiębiorstwo to inwestycja, współpracownicy czyli odpowiedzialność za innych opata o Twoje umiejętności i finanse.

Po pierwsze zastanów się co lubisz robić i zamień pasję na biznes, bo to cię zabezpieczy przed utratą motywacji. Potem sprawdź czy jest potencjał na rynku i szansa, że Twoja usługa znajdzie nabywcę. Jak to zrobić? – skontaktuj się ze mną na priv. Z przyjemnością pomogę!

A potem to już tylko zabezpiecz finansowo inwestycje. Przede wszystkim 30-50% kosztów bazowych zabezpiecz na budżet marketingowy i zrób rezerwę na wartość kosztów stałych na rok z góry. To ci da wolność i możliwość działania, aby po roku świętować sukces!

Czy jesteś przedsiębiorcą czy pracujesz na etacie jeśli wierzysz, że to co robisz ma znaczenia, to dni wyglądają podobnie.

Wstaję rano 5:15, wypuszczam kota z pokoju córki, który już od 4:00 czeka najmniejszy ruch, aby przypomnieć o swoim istnieniu.

Schodzę do kuchni i chwilę później piję kawę układając w głowie szybki plan na dzień.

Biorę kąpiel (tylko 15minut????), budzę dzieci i robię im śniadanie.

Szykuję się do pracy i wychodzę do biura… W okresie #Zostań w domu, przechodzę tylko do drugiego pokoju, ale ok 8:30 zaczynam.

Potem: dokumenty, spotkania, negocjacje, praca projektowa, rozliczenia… i tak do wieczora.

I… 21:30 Koniec.

Potem coś zjem, chwila rozmowy z rodziną, krótki film i … już jest następny dzień.

Nie łudź się, że początki prowadzące do sukcesu będą inne!

Firma to Ty. Budowanie marki opiera się o Twoje nazwisko, doświadczenie i ekspertyzę. Sprzedajesz Obietnicę zmiany. Oznacza to, że twój szef lub Klienci kupują, to co się wydarzy dzięki Twojej pracy, usłudze lub produktowi.

Czy jesteś na to gotów?

Zostałeś zwolniony czy sam odchodzisz?

Moja decyzja

Jestem przedsiębiorcą i choć to nie jest najważniejsze, opowiem Ci jak do tego doszło. Zaczęłam pracować mając 20 lat i od kiedy pamiętam, zmieniałam stanowisko co 2-3 lata. Zawsze nowe pomysły, procesy do zmiany czyli wymyślone przeze mnie Nowe wyzwania. Byli tacy, co posądzali mnie o pracoholizm, ale ja myślałam tylko o tym, aby iść do przodu, mieć wpływ na to, co mnie otacza i „zmieniać Świat na lepszy”. 

Rezultat? Zaległy urlop z przed pięciu lat, praca po 16 godzin dziennie i ciągle z zajętą głową, „Jak zrobić to inaczej?, Jak przekonać kolegów z Zarządu, aby weszli w zmianę?” 

W tym czasie urodziłam trójkę dzieci i trudno mówić, że je wychowałam – ale są wspaniałe!

Zbliżały się moje 45 urodziny i pomyślałam, że na pięćdziesiąte, chciałabym już być w innym miejscu. 

Po pierwsze, próba dla samej siebie. Wiecie jak to jest w Korpo: „…tak, tak, to fajne. Ale to nie jest ten czas”, „Nie da się, to już było.” Albo: „zajmij się HR-em, jesteś w tym dobra. My się znamy lepiej…”.

Po drugie, mimo że pracowałam w „rodzinnej korporacji” i tradycją było, że w poziomu zarządu się nie zwalnia (bo zawsze znajdzie się jakieś stanowisko, zadanie czy przeniesienie do centrali…), to miałam obawy, że jak skończę 50 lat, to usłyszę: „jesteś za stara”, albo „nie ogarniasz” i ktoś podejmie decyzję, że „Słuchaj, może już wystarczy. Nie jesteś potrzebna”. 

Po trzecie – brak zgodny. Ciekawość innych ludzi prowadziła mnie często do długich rozmów. Relacji, w której najważniejszym elementem jest zaufanie. Dla mnie zaufanie jest połączone z odpowiedzialnością. 

Jak zaczynałam pracę w firmie było 10 osób, jak ją opuszczałam liczyła 12 tysięcy pracowników w Polsce. Oznaczało to, że każda decyzja przekładała się na losy minimum 50 tysięcy osób – pracowników i ich rodziny. Ogromna odpowiedzialność i motywacja by walczyć. jednak jak spojrzeć ludziom w oczy i wdrażać decyzję, w które nie wierzysz, a których nie udało Ci się zmienić? Dla mnie to nie etyczne!

Więc po kolejnym, długi i niewiele wnoszącym spotkaniu wykonałam ruch „w afekcie”-  Wypowiedzenie umowy o pracę przez Pracownika…

Czwarty i ostatni powód, to styl życia i upływający czas. Pomimo, że jestem bardzo aktywną osobą, chciałam mieć możliwość wyboru, czy pracuję dziś 4 czy 16 godzin. Miałam też wizję czterodniowego tygodnia pracy o wysokiej efektywności, możliwości nie wstania kiedy się źle czuję i potrzeby wyjścia na spacer kiedy chcę pomyśleć….

Czy to mam? 

Nie wszystko… Pracuję kiedy chcę, czyli przez cały tydzień i często po 16 godzin. Wiem, jak każde działanie lub jego brak przekłada się na rezultat „tu i teraz”. 

To dobra nowina! Oznacza bowiem, że płyniesz zwinnym żaglowcem, a nie statkiem towarowym. Na wielkim okręcie „zmiana kierunku” trwa. W korporacji, od decyzji do rezultatu mija często 2-3 lata. Własna firma, to szybkość działania i uczenia się. Analizujesz szanse i ryzyka, widzisz swoje błędy, ale też możesz cieszyć się z sukcesów. Twoich osiągnięć!

Ty możesz …

Niezależnie od tego czy podejmiesz decyzję o odejściu, czy ktoś zrobi to za Ciebie, przejdziesz przez te same etapy co ja. Podzielę się z Tobą tym co już wiem i pytaniami, które cały czas sobie zadaję.

Jeśli wybierzesz drogę jaką jest założenie firmy, to skorzystaj z moich doświadczeń!

Życie po Korpo …

3: 56 Tydzień przed „innymi” Świętami Wielkanocnymi.

Sobota, mój syn właśnie skończył grać na komputerze i położył się spać. Teraz, kiedy wszyscy przenieśli się do on-line, to brak przepustowości sieci zmienił rozkład dnia i wytworzył nowe nawyki.

Ja mam fart, pracuje zdalnie od 4 lat i dorobiłam się własnego biura. Prowadzę też coworking, który teraz odwiedza tylko kilku stałych klientów. Mam więc miejsce i warunki do pracy, o których każdy marzy kiedy siadając w kuchni czy na kanapie otwiera laptopa z biegającymi wokół dziećmi. Zamknięcie szkół i przedszkoli, przeniesiecie życia społecznego do sieci… no i niepewność. Tak teraz wygląda rzeczywistość. 

Dziś mija czwarta rocznica mojego odejścia z korporacji, w której przepracowałam 21 lat. Jest rano i zaczynam pisać tego bloga, o którym myślałam już od kilku lat. 

Dlaczego dzisiaj?

Koronawirus zamknął Nas w domach. To już 4 tydzień i każdy z Was to widzi, że zaczynamy odczuwać ekonomiczne skutki epidemii. Firmy przygotowują się do ogłoszenia upadłości, a korporacje do zwolnień grupowy. Wielu przedsiębiorców zawiesiło swoją działalność, a Pracownicy uczą się pracy zdalnej lub czekają na bezpłatnych urlopach na „wyrok”.

Co będzie za chwilę?

Otworzy się nowy czas. Wielu z Was wyjdzie na Rynek Pracy – nie do końca z własnej woli. Niezależnie czy myśleliście o odejściu z korpo, czy ta sytuacja Was zaskoczyła, stajecie przed pytaniem: 

– „Co teraz? Nowa praca, czy własna firma? Nie wiem” – odpowiadacie odrazu w myślach….

Ale tam gdzie się coś kończy, także się coś zaczyna. Pomimo obecnych trudności, mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna. Mam trzy spółki i poznałam niesamowitych ludzi. A teraz rozpoczynam przygodę z pisaniem dla siebie i dla Ciebie, aby podzielić się wszystkimi swoimi przemyśleniami, błędami i sukcesami. Więc do działa!

I … mam nadzieję, że dzięki temu, że przeczytacie mój blog, będzie Wam łatwiej. Śmielej spojrzycie w przyszłość i unikniecie najczęstszych błędów popełnianych przez przedsiębiorców… no i przeze mnie.